informacje



czwartek, 8 sierpnia 2013

Kiedyś w laboratorium (30.)

Podczas rozdziału mieszaniny poreakcyjnej na kolumnie preparatywnej, należy wyłapać kiedy z kolumny zaczyna schodzić któraś z rozdzielonych substancji. Jeśli dana frakcja jest silnie zabarwiona, nie powinno nastręczać to trudności - po prostu podstawiamy pod kurek wylotu kolbkę, gdy tylko frakcja zacznie skapywać, i odstawiamy gdy przestanie.
Niestety nie zawsze frakcje mają wyraźne zabarwienie, a gdy czoło oraz tył wędrującej porcji są dosyć rozcieńczone, bardzo trudno jest na oko wyłapać kiedy już się zaczyna i kiedy już się kończy. Niestety też dotyczy to większości przypadków, a gdy teoretycznie naszego produktu ma powstać bardzo malutko, rzędu 100-200 mg, utrata choćby kilku kropel da już zauważalny spadek wydajności.

Więc co się robi? A no bierze się przy pomocy szklanej kapilarki odrobinę roztworu - w taką kapilarkę zmieścić się może jedna-dwie krople - i nakrapla na płytkę używaną do chromatografii. Takie płytki często są domieszkowane dodatkami fluoryzującymi w ultrafiolecie. Jeśli w kropli jest sam rozpuszczalnik, to zwykle nie zmienia on świecenia, jeśli jest tam rozpuszczona jakaś substancja pochłaniająca ultrafiolet, to miejsce na pytce jest ciemniejsze, zwykle z różowawym odcieniem. Ideałem jest sytuacja gdy interesująca nas frakcja świeci w ultrafiolecie:

Dzięki temu łatwiej jest ją wyłapać. Procedura polega zatem na tym, że pobieramy co chwila takie próbki prosto ze strumienia i sprawdzamy na jakiejś wolnej płytce pod lampą UV do momentu, gdy w czystym rozpuszczalniku pojawią się ślady frakcji. Wtedy postawiamy pod wylot kolbkę odbieralnika i znów sprawdzamy skład wycieku do chwili, aż frakcja całkiem zaniknie. Na poniższej płytce dobrze widać powolny spadek stężenia aż do zaniku:
W tym przypadku triazyna świeciła niebieskawo z fioletowawym odcieniem.

...a teraz jadę na zjazd miłośników astronomii w Niedźwiadach, więc nowe wpisy dodam po powrocie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz